Odkąd zaczęłam gotować, czyli od kilku dobrych już lat borykałam się z problemem tysiąca kartek, karteczek, karteluszek z przepisami. Zbierałam je od koleżanek, mamy, drukowałam z internetu no i oczywiście z wszelkiego rodzaju sklepów typu lidl, biedronka. Postawiłam zrobić z tym porządek. Rozglądałam się więc za przepiśnikiem, niestety żaden nie spełnił moich oczekiwań. Nie chciałam zapłacić 30 PLN, a może nawet i więcej za sztywno określony stronnicowo przepiśnik typu 15 stron ciasta, 15 dania główne...
Zupełnym przypadkiem wpadł mi w ręce ten oto piękny zeszyt –
aktualnie mój wymarzony przepiśnik. Kosztował tylko 2,99 PLN. Dokupiłam
klej biurowy i rozpoczęłam swoją przyklejanko - wycinanko - przepisywanko - przyszywankę. Spędziłam nad tym, trzy długie wieczory, segregując przepisy
i kolejno umieszczając je na kartkach zeszytu. Te, które się nie zmieściły
przypięłam do tylnej okładki klipsem. Dodatkowo zeszyt owinęłam starą, ale ładną i wystarczająco rozciągniętą
gumką do włosów. Jest idealnie i wygląda estetycznie. Efekt końcowy jest
dokładnie taki, jaki chciałam uzyskać. Wreszcie mam porządek, karteczek już nie ma,
no i mam wolną szufladę.
A wy w jaki sposób przechowujecie swoje ulubione przepisy?